Jadę rowerem przez Białowieżę. To wieś, chociaż wielu przyjezdnych myśli o niej jak o niewielkim miasteczku. Jadę główną ulicą. Wyasfaltowana, z chodnikami po obu stronach. Jadę wolno, bo czegoś wypatruję. Szukam ławeczek wystawionych pod płotami. To nieodłączny element tutejszego stylu życia. Podlaska ławeczka to pewien symbol, solidna instytucja i miejscowe BBC…
Po co te ławeczki?
W „Poradniku architektonicznym” wydanym przez Stowarzyszenie Dziedzictwo Podlasia z Puchł czytam: „Wiejskie układy przestrzenne wsi puszczańskich to głównie zwarta zabudowa drewnianych, parterowych domów, usytuowanych najczęściej szczytem do ulicy, na działkach, których kształt i wielkość narzuciła pomiara włóczna z XVI wieku. To zdecydowało o uporządkowanym charakterze zabudowy wzdłuż dróg, tworząc tzw. wsie ulicówki. Budynki miały niemal identyczne kubatury, o podobnych wymiarach w rzucie, ich kalenice były tej samej wysokości. Od brukowanej ulicy oddzielały je drewniane płoty z pionowych drewnianych sztachet, przymocowanych do drewnianej konstrukcji. Nieodłącznym elementem były przyuliczne ławeczki, stawiane pod płotem od strony ulicy.”
Przeglądając Facebooka trafiam także na stronę „Podlaskie TV” (regionalno-turystyczny portal internetowy ), a na niej wpis: „Podlaskie ławeczki… Ah, te wiejskie, podlaskie ławeczki to miejsca, gdzie czas płynie inaczej. Gdzie świat zdaje się zwalniać, a życie codzienne nabiera swojego rytmu w cichych rozmowach, śmiechach i westchnieniach. To nie są zwykłe ławki, gdzie można na chwilę przysiąść – to prawdziwe centra lokalnego życia, oazy, gdzie spotykają się sąsiedzi, żeby wymienić kilka słów, podzielić się historiami i obserwować, jak toczą się dni.”
Szukam więc czegoś więcej niż tylko niewielkiego drewnianego mebelka. Podlaska ławeczka to nieodłączny element pewnego stylu życia. Podlaska ławeczka to pewien symbol.
W poszukiwaniu symbolu
Jadę główną ulicą w Białowieży. Moje oczy jednak ławeczek nie dostrzegają. Drewniane, tradycyjne, niskie płoty gdzieniegdzie ustąpiły miejsca wyższym, niekiedy metalowym ogrodzeniom. Niejakim hitem ostatnio stały się metalowe sztachety, które wypierają sztachety drewniane. Tu i ówdzie prezentują się bramy otwierane automatycznie, przesuwne. Spod darni dumnie wyrastają podmurówki. Co raz częściej białowieskie ogrodzenia przywodzą na myśl bardziej amerykańskie ranczo niż podlaską wieś.
Skręcam w boczną uliczkę. Trochę tu spokojniej. Nie ma już asfaltu, tylko kostka brukowa. Może tutaj znajdę to, czego szukam. Tutaj na długości ponad kilometra znajduje się około 120 posesji. Nigdzie nie ma ławeczki. To znaczy są – trzy, ale postawione przez gminę. Używane bardziej przez turystów niż mieszkańców na co dzień.
Nie poddaję się i jadę dalej. Białowieża jest miejscowością złożoną z kilku wcześniej istniejących tu wsi. Przejeżdżam jeszcze dobre parę kilometrów i powoli tracę nadzieję. I dokładnie w tym momencie dostrzegam ją. Jest bardzo prosta, oczywiście drewniana. Zrobiona z wąskiej deseczki, dosyć niska. Niepozorna. Tyle, że nie stoi na ulicy i nie jest prawdziwa. Ławeczka widnieje na starej fotografii ukazującej życie dawnych Podolan, które dziś są częścią Białowieży. Wystawa starych zdjęć zawisła na ogrodzeniu tuż obok świetlicy wiejskiej. Ławeczka jako sentymentalne wspomnienie. Cień dawnej społeczności.
Tradycja jeszcze żywa
Postanawiam jednak szukać dalej. Dowiaduję się, że w innych miejscowościach gminy Białowieża zjawisko podlaskiej ławeczki występuje – wybiórczo.
– Nie mam na stałe, ale latem wystawiam ławeczkę przed płot – mówi jedna z mieszkanek wsi Pogorzelce.
Chodzi o porę roku? A może o wielkość wsi? O liczbę turystów? Jadę więc za Hajnówkę Przejeżdżam przez wieś Klejniki, w gminie Czyże. Wjeżdżam do wsi zerkając to na prawo, to na lewo. Nie muszę długo szukać, bo oto jest! Pierwsza ławeczka! Za chwilę także druga, trzecia i czwarta. Jadę tak przez całą wieś, nie omijając kolonii. Naliczyłam 14 sztuk! Niektóre proste – kawałek deski na niewielkich pieńkach, inne wyposażone w wygodne oparcia. Ale czy naprawdę znalazłam podlaskiego Gralla czy może to jedynie coś na kształt muzealnych eksponatów?
– U nas ławeczki używane były bardzo intensywnie, ale od dwóch lat już nie ma z nami starszych babć, które na nich siadały. Teraz są też używane, ale przez młodsze pokolenie. U mnie we wsi mieszka może 12 osób. Ciekawostką jest to, że młode pokolenie nazywało te ławeczki BBC, czyli baba babi skaże (czyli powie) – opowiada mi koleżanka, która pochodzi z tej wsi.
– I zaraz dodaje: – Jak my się tu sprowadziliśmy, to przed naszym domem nic nie było. Sami sobie tę ławeczkę postawiliśmy. Wynosimy, jak jest ładna pogoda. Bez ławeczki ani rusz! Bo jak zdobyć najważniejsze wiadomości o tym, co się u sąsiadów dzieje? Tylko tak.
Podobnie o ławeczkach mówi mieszkaniec wsi Puchły, w gminie Narew: – W Krainie Otwartych Okiennic ławeczki to wciąż naturalny element krajobrazu. W Socach, Trześciance, Ciełuszkach i oczywiście w Puchłach jak się tylko robi cieplej, ławeczki ożywają!
Podlaska magia jednak istnieje!
A więc to nie mit, nie podlaska legenda. Ławeczka to nadal gdzieniegdzie solidna instytucja. Rodzaj otwartej świetlicy z oddziałami niemal pod każdym domem. Tu nadal się rozmawia, śmieje, a nawet śpiewa! Od kilku lat w gminie Narewka organizowane są bowiem w sezonie letnim plenerowe mini koncerty uliczne „Przy ławeczce”. Gminny Ośrodek Kultury chwali się sukcesami minionego sezonu: „Ławeczki odbyły się w Nowej Łuce, Olchówce, Skupowie, Ochrymach, Mikłaszewie, w Zabłotczyźnie i Michnówce. Chętnych do wspólnej zabawy nie brakowało, a więc wydarzenia przeciągały się do późnych godzin wieczornych, a śpiew niósł się daleko do sąsiednich wsi. Spotkania przy ławeczkach są fantastyczną formą integracji różnych grup między pokoleniowych. Z roku na rok wzbudzają coraz większe zainteresowanie, a co za tym idzie biorą w nim udział nie tylko mieszkańcy, a także turyści odwiedzający nasze tereny.”
Ławeczki mają moc
Co ciekawe, Teatr Chodzony z Narewki podczas otwarcia plenerowej wystawy poświęconej bieżeństwu odgrywając różne sceny wędrował, a jakże, z ławeczką! Dopytuję więc inicjatorkę teatru, Paulinę Wasiluk, co to za historia z tą ławeczką.
– To był taki hołd dla ławek, na których kiedyś zbierano się we wsi. Ale to było też bardzo praktyczne, bo Kasia, grająca starszą kobietę, mogła sobie usiąść, tak jak to kiedyś bywało.
I choć sama miejscowość Narewka zdaje się dziś bardziej przypominać puste białowieskie ulice, to mniejsze wioski nadal gromadzą się na ławeczkach.
Paulina po chwili dodaje: – Zwłaszcza starsi się gromadzą, ale my z siostrą jako młode pokolenie lubimy się dosiąść, bo tam pięknych historii można wysłuchać. Na ławkach ludzie chętnie mówią. Nie wiem, jaką one mają moc, ale mają!
Powrót
– Jeszcze 10 lat temu jako Stowarzyszenie Dziedzictwo Podlasia przeprowadziliśmy taki projekt, że kilka ławeczek tutaj we wsi zostało postawionych, ale wtedy to jakoś nie zadziałało. Mimo to myślę, że ławeczki mogą wrócić. Ja sam zamierzam takie ławeczki udostępnić, bo planuję przebudowę wjazdu na camping. Taki pomysł przywrócenia podlaskiego wiejskiego krajobrazu jest potrzebny. Kiedyś przecież przed każdym domem taka ławeczka była. Więc wystawię ławeczki. Wszystko po to, by nie zapomnieć – deklaruje Mirosław Stepaniuk ze Stowarzyszenia Dziedzictwo Podlasia.
Grażyna Chyra
Stowarzyszenie na Rzecz Dialogu Tropinka
Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030