Dorota Borodaj
Dorotę Borodaj gościliśmy w Mansardzie (Dworek Rousseau), w ramach rezydencji specjalnej, w drugiej połowie lutego. Jest ona absolwentką kulturoznawstwa i Polskiej Szkoły Reportażu, od kilku lat pisze reportaże, które ukazywały się do tej pory m.in. na portalu oko.press, w Magazynie Pismo, Magazynie Kontakt, Znaku czy Dużym Formacie. Laureatka Grand Prix na Festiwalu Wrażliwym, nominowana w tym roku do Nagrody im. Teresy Torańskiej. W Mansardzie pracowała nad książką poświęconą Puszczy Białowieskiej – konfliktom wokół niej narosłym, zaostrzonym w czasie wycinki; ludziom, których życie jest z Puszczą związane. Kiedy ją zaczynała pisać, nie spodziewała się, że w Puszczy będą umierać ludzie. Bardzo czekamy na tę książkę!
Dorota Borodaj: Pracuję nad moim debiutanckim książkowym reportażem, który będzie opowiadał o konflikcie wokół Puszczy Białowieskiej. Będę się przyglądać temu, co wydarzyło się w 2017 roku, kiedy w Puszczy pracowały harvestery, do harvesterów przypinali się aktywiści, a wszystko skończyło się sprawą przed Trybunałem Europejskim. Sprawdzę, na jakim polu ten konflikt wyrastał i co ten konkretny las zrobił z wyobraźnią i życiem ludzi, zaangażowanych w protesty. A także – jakie wartości, historie i doświadczenia stoją za tymi, którzy w sporze o Puszczę stanęli po różnych stronach barykady. Książka ukaże się w Wydawnictwo Dowody.
Moja praca zbiegła się z kryzysem na granicy polsko-białoruskiej.
W Puszczy często znajduję teraz ślady po ludziach – ktoś szybko przebierał się w suche spodnie, ktoś zostawił stertę śpiworów, była z nimi kobieta, na zmarzniętej trawie leży otwarta na oścież paleta pstrokatych cieni do oczu. Absurdalna, w tym miejscu i w tych okolicznościach. W czasie, gdy trwała moja rezydencja, w niedalekiej okolicy znaleziono ciała czterech osób. W lesie, który zawsze kojarzył mi się z wybujałym, pulsującym, niedającym się zatrzymać żadną siłą życiem. Nawet śmierć nie była tu nigdy końcem – na martwych drzewach rośnie nowe pokolenie, martwymi zwierzętami żywią się inne zwierzęta. Nagle Puszcza stała się miejscem, gdzie zdarza się śmierć bezsensowna, taka, której nie powinno być, nie w tym lesie, nie w tym kraju.
Czasem w trakcie pracy zastanawiałam się, czy jest jeszcze sens pytać o 2017 rok w chwili, gdy w 2021 roku, na granicy polsko-białoruskiej zaczął się dla wielu osób (uchodźców,mieszkańców, aktywistów) ich własny koniec świata.
Wątpliwości szybko minęły, rozwiali je między innymi moi bohaterowie, mówiąc: To nie Puszcza jest winna.
Starałam się o tym pamiętać podczas mojej rezydencji. To był wspaniały, ważny dla mnie czas – takiej ciszy, czasu dla własnego tekstu i własnych myśli, nie miałam od bardzo dawna. Dziękuję!
Za zdjęcia dziękujemy Paulinie Weremiuk!