Ukraińskie Rezydencje: Uroczysko Hruszki – Gruszki


Hrystyna Melenchuk

Jest designerką i ilustratorką ze Lwowa, artystką pracującą ze szkłem, wyczarowującą w swej pracowni również przepiękne naczynia, dekoracje, biżuterię. Kocha szkło przezroczyste, świetnie komponujące się z otoczeniem, używa również szkła z recyklingu. W swojej twórczości nawiązuje do ukraińskiej tradycji obecnej w ludowym malarstwie, wyszywance, zdobnictwie, rzeźbie, np. w pracach ze szkła wykorzystuje motywy haftu ukraińskiego, popularyzując w ten sposób kulturę i tradycje ukraińskie. Wraz z córką Kalyną i synem Yanem była jedną z naszych pierwszych rezydentek w Świnorojach, a później w Gruszkach. Jej prace prezentowaliśmy w Sejnach i w Galerii w Narewce.

Wojna sprawiła, że musiała niemal z dnia na dzień porzucić projekt, nad którym pracowała dwa lata. Jestem pod ogromnym wrażeniem warunków stworzonych w Puszczy dla rezydentek i rezydentów z Ukrainy, doceniam niesamowitą atmosferę, dzięki której jako artystka poczułam się nie tylko jak w domu, ale także znowu zaczęłam tworzyć. Dziękuję Tropince za troskliwość i serdeczność! Dworek Rousseau i Uroczysko Hruszki oczarowały mnie kompletnie, na każdym kroku czuć, ile miłości i smaku włożono w ich urządzenie. A wszystko to zanurzone jest w niesamowitej, dziewiczej przyrodzie, owiane czarem dzikiej Puszczy.

 

Wyroby ze szkła Hrystyny Melenchuk można obejrzeć i kupić:

KrizGlass – sklep
instagram.com/kriz_glass/
instagram.com/hrystyna.melenchuk.art/

 


Olena Sarżenko (Елена Сарженко)

Jest graficzką, ilustratorką, autorką plakatów, wykładowczynią w wyższej szkole sztuk pięknych w Łozowej (КЗ „Лозівський фаховий вищий коледж мистецтв” ХОР, w obwodzie charkowskim) oraz członkinią Krajowego Związku Artystów Ukrainy. Jej oko rejestruje każdą niezwykłą sytuację, potrafi uchwycić piękno, więc Olena Sarzhenko zajmuje się również fotografią. W Sejnach, podczas wystawy obrazów stworzonych podczas rezydencji, powiedziała: W swoich pracach chciałam utrwalić moment, w którym jestem obecnie. Czyli spokój, przyrodę, środowisko. To wszystko daje uspokojenie, sprzyja refleksji, że życie trwa, nadchodzi wiosna, że trzeba żyć dla przyszłości. Jednak jak różnorodna jest jej twórczość, widać było na obu wystawach (w Sejnach i w Galerii Narewka) oraz na załączonych zdjęciach.

Olena przyjechała do nas (najpierw mieszkała w Chacie Kulturalnej Dworku Rousseau, potem w Uroczysku Hruszki) w marcu 2022 z dwójką dzieci, Alysą i Denysem, oraz z kotem Кіtuską – jest jedną z naszych pierwszych i najwierniejszych rezydentek.

Puszcza przyszła do niej sama, ale zakochała się w niej również dzięki Danielowi Gromackiemu, który porywał ją na plenery do Prastarego Lasu. Sama artystka wyznaje: Puszcza Białowieska zachwyca bogactwem i różnorodnością roślin i zwierząt. Obserwowaliśmy przebudzenie się Puszczy po zimie, od pączków i pierwiosnków po bujną zieleń drzew i kwitnących traw. Ten LAS rozkochuje w sobie. Tak jak płuca automatycznie napełniają się powietrzem przy wdechu, tak serce naturalnie i niepostrzeżenie napełnia się miłością do Puszczy. Teraz nie wyobrażam sobie nawet, że moglibyśmy spędzić ten czas gdzieś indziej, w jakimś mieście.

Prace Oleny Sarzhenko można obejrzeć również na:

behance.net/75617bc4
instagram.com/helen_sarzha/

 


Leonid Szmatko

Studiował w Charkowskim Instytucie Sztuki Przemysłowej, jest członkiem Narodowego Związku Artystów Ukrainy. Pracował m.in. jako artysta-projektant Siewierodonieckiego Zakładu Wytwarzania Instrumentów oraz od 2004 r. do wybuchu wojny jako dyrektor szkoły artystycznej w Siewierodoniecku (https://www.facebook.com/sev.hudoshka/). Uczestniczył w licznych wystawach w Ługańsku, Mariupolu, Kijowie, Odessie, Krzemieńczuku, Połtawie oraz w międzynarodowych plenerach w Polsce i we Włoszech. Stworzył ilustracje do zbioru ukraińskiej poezji dziecięcej „Джерельце”.

Po wybuchu wojny razem z żoną, Ałłą Szmatko, zabezpieczał swoją szkołę przed ostrzałem:

Szyby w oknach zaklejone zostały taśmą, na podłodze położyliśmy dziecięce sztalugi, obrazy uczniów i nauczycieli zdjęliśmy ze ścian i zapakowaliśmy w kartony. Gdy front zbliżył się do naszego miasta i dziesiątego dnia wojny bomby i rakiety zaczęły spadać w pobliżu szkoły, razem z żoną zabezpieczyłem okna, które zostały roztrzaskane przez fale uderzeniowe i odłamki. Obrazy, gipsowe rzeźby i prace uczniów wynieśliśmy do piwnicy. Pomagali nam ludzie z sąsiednich domów, którzy ukrywali się w szkolnej piwnicy przed rosyjskimi bombami. 13 marca szkoła została zniszczona w wyniku ostrzału. Większość domów w okolicy uległa zniszczeniu, nie było wody, światła, gazu. Wraz z tysiącami innych mieszkańców musieliśmy opuścić miasto, które znajduje się teraz na linii frontu. Zabraliśmy tylko naszego czworonożnego przyjaciela, dokumenty, zdjęcia i najpotrzebniejsze rzeczy. Od 16 marca do przyjazdu do Gruszek wynajmowaliśmy pokój w wiosce na Zakarpaciu. Przez całe 20 dni w Siewierodoniecku fotografowałem zniszczenia wojenne w moim mieście, szkole i pobliskim przedszkolu. Na moim profilu na Facebooku zamieściłem relację z zagłady rodzinnego miasta.

Leonid przyjechał z żoną Ałłą i psem Żakiem:

– z obecnie znanego na całym świecie miasta Siewierodoniecka, zniszczonego przez raszystów, z mieszkania zmiecionego z powierzchni ziemi przez falę uderzeniową, ze zbombardowanej szkoły, w której przez prawie ćwierć wieku uczyłem dzieci plastyki – do domu na cichym skraju Puszczy Białowieskiej;
– z ulic, po których chodzi się, nasłuchując wybuchów w innych częściach miasta, lub pada na ziemię, gdy w pobliżu zaczynają eksplodować pociski – na leśne dróżki i tropinki z ćwierkaniem ptaków i melodią wiatru w liściach drzew, z sarnami i żubrami na leśnych polanach i z bobrami w rzecze Narewce;
– z podwórek, gdzie przerażone psy tulą do ludzkich nóg, a koty, które uciekły ze spalonych mieszkań, trzęsą się w piwnicach – na podwórko, przez które kicają zające, czasem przebiegają lisy, a w powietrzu kołuje nie samolot rosyjskiego zabójcy, lecz bocian;

Przyjechałem do domu, w którym mój język ojczysty znajduje posłuch i szacunek, a nie jest zakazany pod groźbą aresztu lub śmierci. (…)

Jako pierwsi ukraińscy artyści przekroczyliśmy próg Uroczyska Hruszki, wdychaliśmy zapach świeżego drewna, poczuliśmy, że jesteśmy w miejscu, które na nas czekało i wśród ludzi, którzy się o nas troszczą. (…) Moja dusza zawsze znajdowała ukojenie podczas wędrówek po lasach, podczas spływów rzekami, więc nic dziwnego, że Puszcza Białowieska stała się miłością mojego życia: wszystkie jej dzikie stworzenia, nieprzebyte gęstwiny, prastare drzewa, dolina, tuż przed domem, przez którą niczym wąż wije się rzeka Narewka, wszystkie zakątki który odwiedzałem sam, z żoną, z innymi artystami i naszym szalonym psem Żakiem.

 


Oksana Kryzhanivska

Jest rzeźbiarką i graficzką, pochodzi z okolic Winnicy, mieszka w Kijowie. Specjalizuje się w bronzie, w małych formach (choć nie tylko), chętnie nawiązuje do kultury trypolskiej, przepuszczając ją przez filtry współczesnej cywilizacji. Maluje również akwarelą, prowadzi kursy malowania tą techniką. Do Puszczy, do Uroczyska Hruszki, przyjechała z synem Tymofijem.

Są takie chwile w życiu, trudne i bolesne… Siedzisz i tak jakby ciebie nie było… Jakby twoja dusza była stłamszona, zahukana, jakby wszystko zamarło….Potem pociąg, droga, droga do Was… Rodzinie napisałam, że jestem w raju!! Niesamowici, jaśni ludzie, o wielkiej duszy i sercu, jak z bajki. Przywróciliście nas do życia. Przepiękne, spokojne miejsce, gdzie żubry, lisy, zające, sarny wpadają do nas codziennie rano – na śniadanie. Gdzie jest cisza i spokój. Miejsce, w którym chcesz tworzyć. Miejsce, gdzie są prawdziwi przyjaciele.

Film o artystce:

 

 


Halyna Matwiejewa (Галина Матвеева)

Urodziła się i mieszka w Charkowie, ma wyższe wykształcenie techniczne, jest poetką i pisarką, pisze dla dzieci i dorosłych. W lіstopadzie 2019 r. razem z pisarką Natalką Marynczak założyły «PROawtorska Rezydencja» czyli pracownię umożliwiającą twórcze eksperymenty i przenikanie się sztuk (kanał Youtube, partnerstwo z projektem Харківська Театральна Резиденція).

23 lutego 2022 skończyła pisać kolejną powieść „Zbyt krótkiе”. Redagowała ją w Gruszkach, gdzie gościła razem z córką Agnieszką: Ten dom, to miejsce niezwykłe i kochane! W dniu przyjazdu miałam ochotę siedzieć na tarasie, oddychać, słuchać, mrużyć oczy od słońca – nic więcej, żadnych zbędnych ruchów. Mój lęk i ból przyjechały ze mną, ale dogadałam się z nimi, żeby poczekały na półce obok Szymborskiej, Bikont i Poschmann – aż zredaguję powieść, napiszę wiersz i uszyję koniki. Przesiadywałam z moim smutkiem i strachem na balkonie, wyprowadzałam je na spacery po Puszczy, wołałam, żeby razem posłuchać śmiechu córki na placu zabaw obok domu. Kiedy wiatr kołysał wysokimi drzewami, rozwiewał też niespokojne myśli i smutne wspomnienia, a te które zostały, spadały na papier ubrane w słowa. No dobrze, w tej postaci mogę zabrać do domu, do Ukrainy. Do osobnej kieszeni, bliżej serca, włożę wspomnienia o cudownych, otwartych i ciepłych ludziach, których spotkałam w Polsce.

 

Halyna Matwiejewa
Koniki

Dzisiaj rozum mi mówi:
— Może już pójdę…
Miałem dość słuchania o tym nieszczęściu.
Wszystko, co wiedziałem do tej pory —
To popiół i proch.
Wszystko, czego się bałem —
To nie był strach…

Biorę skrawki, szare jak spalony świat.
Nici są grube, ręką ich nie zerwiesz.
Szyję szare koniki, ile tylko zapragnę.
Szycie idzie jak w zegarku. Zdaje mi się, że skaczę
W jutro, i dalej, jeszcze dalej… A mój rozum
Mówi:
— W porządku. Koniki, oczywiście, szyj.
Ale wnętrzności konia to strach i ból.
Ale wnętrzności konia to nieszczęścia sól.

Tam, gdzie cisza i spokój, gdzie ład i ciepło,
Ty jednak zadomowisz maleńkie piekło.
Piekielnych wspomnień z duszy nie wyrzucisz.
Ale rób, jak chcesz. Jak chcesz — szyj.
Jeśli brakuje ci już łez, to pewnie — szyj…

(Przełożył Krzysztof Czyżewski)

Галина Матвеева
Коникiв

Сьогодні мій розум каже:
— Я, мабуть, піду,
Я сподівався не чути про цю біду,
Все, що я знав до сьогодні —
То попіл та прах,
Все, чого досі боявся, —
То був не страх…

Я беру клаптики сірі,
Як спалений світ,
Нитки цупкі, що рвати руками не слід,
Я шию сірих коників досхочу,
Шию заведено. Марю, що я скачу
В завтра і далі, і далі… А розум мій
Каже:
— Гаразд. Ти коників, звісно, ший,
Але конячі нутрощі — страх і біль,
Але конячі нутрощі — горя сіль.

Там, де спокійно й тепло, де мир та лад,
Ти все одно поселиш маленький ад.
Спогад пекельний не викинеш із душі.
Але роби, як хочеш. Як хочеш — ший.
Якщо нема, чим плакати, краще ший…

 


Olga Nowak-Kukuła (Ольга Новак-Кукула)

Mieszka w Iwano Frankiwsku, jest poetką, aktywistką, feministką. Pracuje w organizacji pozarządowej DOM48.24, jest koordynatorką inicjatywy Дівчата творять. Jej wiersze tłumaczone były na białoruski, publikowane w wielu czasopismach literackich. Do Puszczy Białowieskiej przyjechała z córkami, Olesią i Olenką.

Kiedy zgłosiłam swoją kandydaturę do programu rezydencyjnego, byłam rozdarta. Jak mam wyjechać z kraju podczas wojny, kiedy potrzebna jest każda para rąk… Pomyślałam, że zdam się na los: jeśli dostanę tę rezydencję, wyrwę się na chwilę do innego świata, może zacznę znowu pisać, moje córki odpoczną od wycia syren. Jeśli nie dostanę – też dobrze, zostanę w domu, będę dalej się angażować, pomagać i nie będą męczyć mnie wyrzuty sumienia. O dziwo, rezydencję dostałam i znalazłam się w Gruszkach, w Puszczy Białowieskiej. (…) Najbardziej boję się utraty podmiotowości i godności, prawa do kierowania własnym życiem. A wojna często narzuca ludziom rolę żebraka, uzależnia od woli lub życzliwości innych. (…) Jednak w ciągu tego miesiąca czułam tylko ciepło i wsparcie, empatię i szczerość. To wzruszające i piękne, gdy obcy traktują cię jak ważną dla nich osobę, nie oczekując niczego w zamian. Każde spotkanie przynosiło rozmowę, śmiech i łzy. Umacniało wiarę w ludzi, w zwycięstwo i w siebie.

O samym Uroczysku Hruszki można byłoby napisać osobny poemat, o niesamowitym połączeniu starego z nowoczesnością, o wyrafinowanym smaku i przemyślanych w każdym szczególe wnętrzach. (…) Myślałam, że odległość od miasta będzie minusem, a okazało się to być wielką zaletą: cisza i przyroda leczą. Dzieci szalały wokół domu, a my wsłuchiwaliśmy się w odgłosy natury, nie do usłyszenia w mieście, z podziwem przyglądaliśmy się gościom z lasu, którzy nie bali się ludzi.

W ciągu miesiąca pobytu napisałam więcej wierszy niż przez ostatnie trzy miesiące w domu. Po prostu dlatego, że wróciłam tu do życia. W domu miałam wrażenie, że zamarzam od środka, tutaj znowu poczułam siebie. I za to dziękuję najbardziej – za to, że znowu czuję.

W Gruszkach Olga przeprowadziła rozmowy z innymi rezydentkami na temat ich wojennych przejść. Napisała też m.in. wiersz dedykowany „Uczestnikom rezydencji w Gruszkach w Puszczy Białowieskiej, których historie spisywałam, mieszkając z nimi w maju i czerwcu 2022 roku.”

 

Olga Nowak-Kukuła
Uciec od wojny

Oto mężczyzna opowiada o bombach spadających na jego szkołę,
o zdjęciach z rodzinnego miasta, w którym toczą się walki uliczne,
z serca wyciąga kawałek pocisku, by przypomnieć nam wszystkim,
że tutaj nie ma wojny.

Oto kobieta roniąca łzy na wieść o tym, że chcą dać jej schronienie,
bo nie wie czy jeszcze stoi jej dom,
czy będzie mogła jeszcze go kiedyś objąć.
Jej dziadka rozstrzelali sowieci w trzydziestym dziewiątym.
Jej serce rozstrzeliwują w dwudziestym drugim.

Oto dziewczyna opowiada, jak uciekała z okupowanego domu przez dom okupantów.
Dużo się śmieje.
Wspomina o rozstrzelanych znajomych.
Jej matka tam została.
Krzyczy: „Nie zapominajcie o nas,
Jesteśmy złamaną gałęzią, którą chcą odciąć i zaszczepić u siebie.
Ale my nigdy się nie zakorzenimy”.

Oto jeszcze jedna kobieta – a dużo u nas jest kobiet – najbardziej martwiąca się o język.
Chodzi i pyta: „Dlaczego nasza pamięć jest krótka?
Dlaczego nie kochamy naszego języka?
Sama robi pudełko ze szkła
i składa w nim spadek dla dzieci –
korale ze słów, wzory tradycji.

Jeszcze inna zaszywa ból w koniki z filcu,
czarne i ciepłe, jak żyzna ziemia o świcie.
A gdy spadają bomby, pisze do krewnych i przyjaciół,
mieszkających trzydzieści kilometrów od granicy.
Z drżeniem rozsupłuje serce, by dla wszystkich starczyło.

Oto rzeźbiarka od dawna marząca o mówieniu rękami.
Gdy wybuchła wojna, jej ręce zamilkły.
a tutaj zaczynają znowu mówić i wypuszczają w świat ptaki z Buczy,
jabłkowe łzy
i podzielonych na pół ludzi.

Wiecznie spokojna kobieta
kocha dzieci i maluje zbombardowane miasta.
Czeka na męża, który powinien powrócić,
czeka na miasto, które powinno ocaleć,
czeka, by przylgnąć do nich.

Uciekają przed wojną,
lecz noszą ją w sobie, gdziekolwiek by nie pojechali.
Nawet tam, gdzie spokój, gdzie nie ma wojny.
Póki co nie ma wojny.
Dawno nie było wojny.

(Przełożył Krzysztof Czyżewski)

Ольга Кукула-Новак
Втекти від війни

Ось чоловік розповідає про бомби, які впали на його школу,
про кадри з його міста, в якому зараз йдуть вуличні бої,
виймає шматочок міни з серця, щоб нагадати нам всім,
що війни тут немає.

Ось жінка збирає сльози, коли їй пропонують прихисток,
бо не знає чи живий її дім,
чи зможе його обійняти.
Її діда розстріляли совєти в 39-му.
Її серце розстрілюють в 22-му.

Ось дівчина розповідає як тікала з окупованого дому через дім окупантів.
Вона багато сміється
Згадує про розстріляних знайомих
В неї там залишилась мама
Кричить: «Не забувайте нас,
ми – зламана гілка, яку хочуть відрізати і прищепити до себе.
Але ми ніколи не приживемось»

Ось ще одна жінка – жінок у нас багато –
ій найбільше болить за мову,
ходить і запитує: «Чому пам’ять у нас коротка?
Чому мова наша не улюблена?»
Сама ж робить скриню зі скла
і складає спадок дітям –
намисто зі слів, узір із традицій.

Інша – вшиває біль у коників з фетру,
чорних і теплих, як розпашіла земля зранку.
А з прильотами пише рідним друзям,
які в тридцяти кілометрах від кордону.
Трепетно розплітає серце, щоб всім стало.

Ось скульпторка, яка довго йшла за мрією говорити руками.
З війною її руки замовкли,
а тут знову згадують мову й випускать у світ
птахів з Бучі,
яблуневі сльози
й розділених навпіл людей.

Завжди спокійна жінка
любить дітей і малює розбомблені міста.
Чекає на чоловіка, який повинен повернутися,
чекає на місто, яке повинно вижити,
щоб пригорнутись до них обох.

Вони втікають від війни,
але носять її у собі, куди б не поїхали.
Навіть в місце спокою, де війни немає.
Наразі війни немає.
Давно не було війни.

 

Ogród

Zasiali we mnie popłoch.
Rośnie w oczach,
rozsadza od środka,
kwitnie,
śmieje się ze mnie,
kładzie nogi na stół,
a tam chleb i sól,
chleb i sól.

Zarosłam chaszczami.
Czy to ja w nim czy to on we mnie…
Kto tu kogo okupuje?
Czyją autonomię narusza?
Może to ja — mól,
nażarłam się i podgryzam uparcie:
ani odetchnąć, ani umrzeć.

I jeszcze zasiali we mnie strach.
Wepchnęli nie pytając,
napchali i dopchali,
żeby mnie nim wypełnić
żeby wychodził przez uszy i usta,
żeby stał kością w gardle.

Śnił się bez końca, chodził wokoło,
wysysał wszystkie soki, wyjadał okruszki,
pytał, które z nas jest bestią,
drażnił się, robił ze mnie idiotkę,
co ty tak w kółko o tej wojnie?
co ty tak w kółko o tej wojnie?
***
przejdę na skraj —
wszystko wypalę
zasadzę w sobie nadzieję,
niechaj we mnie rośnie.

17.05.2022

(Przełożył Stanisław Łubieński)

Сад

Посіяли в мені тривогу.
Росте не по днях, а по годинах,
розпирає зсередини,
квітне,
сміється з мене,
ставить ноги на стіл,
а там хліб і сіль,
хліб і сіль.

Проросла бур’яном.
чи вона в мені чи я в ній…
хто з нас кого окупував?
чию автономію анексовано?
може то я — міль
від’їлася й підточую вперто:
ні вдихнути, ні вмерти.

Ще посіяли в мені страх.
Запхали, не питаючи,
наладували, ще й притлумили,
щоб я повна ним була,
щоб ліз через вуха й рот,
щоб поперек горла.

Снився-снився, ходив довкола,
висотував всі соки, вилизував всі крихти,
питав хто з нас звір,
глузував, роблячи з мене дурну,
що ти все про війну?
що ти все про війну?
***
ступлю на краєчок —
випалю все,
посаджу надію,
нехай в мені росте

17.05.2022

 


Marianna Tarish

urodziła się i mieszka w Chersoniu. Rysuje od roku 2009, rok później zaczęła tworzyć murale, zajęła się graffiti, malarstwem monumentalnym. Posiada doświadczenie w ilustrowaniu książek, robi tatuaże artystyczne. W roku 2011, wraz z dwoma innymi artystami, stworzyła grupę artystyczną VacciNation (Facebook), która postanowiła „usunąć szare mury i twarze z ulic, wnosząc kolor i światło na ściany domów i w dusze przechodniów “. Z VacciNation Marianna Tarish jeździła na festiwale sztuki ulicznej w Ukrainie i za granicą i spędziła 3 miesiące w tajwańskim centrum sztuki PIER2. Dwa miesiące podróżowała i malowała już sama podczas w ramach rezydencji artystycznej Freezer na Islandii.

Do Gruszek w Puszczy Białowieskiej Marianna przyjechała z Chersonia – po kilku nieudanych próbach opuszczenia miasta jedyną szansą okazała się podróż… przez okupowany Krym i Gruzję do Warszawy.

24 lutego byłam w domu, o 6:00 rano obudziła mnie mama i powiedziała spokojnym głosem, że zaczęła się wojna. Nie wierzyłam w to, dopóki nie zobaczyłam przez okno słupa dymu – to lotnisko wojskowo w Czornobaijwce płonęło. Do dziś pamiętam, jak rakieta przelatywała nad naszym domem: wyszłam na balkon, pierwsze co poczułam to był zapach prochu. Żeby nie posypać się psychicznie, zaczęłam razem z mamą sprzątać cały dom: myć okna, zaklejać je taśmą. Przez pierwsze tygodnie nie mogłam robić nic. To było straszne – śpisz na materacu w korytarzu, zgodnie z zasadą dwóch ścian, nieustannie towarzyszy ci strach, że mimo to coś w ciebie uderzy. Z czasem pogodziłam się z nieuchronnością sytuacji. Jednak po dwóch miesiącach okupacji nie mogłam już tego znieść dłużej. Udało mi się wyjechać do Polski.

W Puszczy Białowieskiej zaczęła znowu malować, uczestniczyła w wystawie w Sejnach: Emocje przenikają do moich prac. Przez pewien czas byłam zakochaną w przyrodzie realistką. Na płótnach umieszczałam nawet suszone kwiaty i muszle. Podziwiam zwierzęta, ich kształty, wzory, barwy są dla mnie inspiracją: paski zebr, łuski węży, skrzydła owadów. Wszystko to jest wpisane w moje prace. Kocham bajki i przypowieści, ponieważ są naszymi pierwszymi nauczycielami, towarzyszą nam w najwcześniejszych próbach zrozumienia życia. Może dlatego w mojej pracy jest dużo symbolizmu, koncepcja wielkiego w małym jest mi bardzo bliska. W Polsce pracowałem nad dyptykiem. Przedstawione na dwóch płótnach zwierciadła, to symbol prawdy i samorealizacji. Odzwierciedlają to, czego doświadczyłam w rodzinnym mieście i czego doświadczam będąc tutaj, w bezpiecznym miejscu. Oba płótna przesycone są symbolami obecnymi we wszystkich moich pracach. Pierwszy obraz to spokój w ramionach natury, który poczułam w Puszczy Białowieskiej. Przedstawia człowieka, który wysechł jak ziemia, pokrył się pęknięciami, stracił siły, ale dzięki sile natury ożywa, budzi się w nim życie. Drugie płótno przedstawia ukraiński domek i anioła Serafina, który swoimi skrzydłami chroni go przed eksplozjami i odłamkami bomb, eksplodujących poza lustrem. Na wystawie w Sejnach zaprezentowałem również cztery plakaty, które narysowałem na początku wojny w Chersoniu. Każdy z nich opisuje moje doświadczenia.

 

Prace Marianny Tarish można obejrzeć na instagramie:

instagram.com/tarishart/

facebook.com/marianna.tarish

 


Kateryna Yegorushkina (Катерина Єгорушкіна)

Kateryna Yegorushkina mieszka w Wyszogrodzie w obwodzie kijowskim z mężem i dwójką dzieci, jest pisarką, bajkoterapeutką, scenarzystką filmów animowanych Jest również członkinią PEN, Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy, Ogólnoukraińskiego Stowarzyszenia Arteterapii, prelegentką TED (wystąpienie „Bajki i wartości przyszłości”). Z wykształcenia jest krytyczką literacką i psycholożką. Ukończyła studia podyplomowe na Narodowym Uniwersytecie „Akademia Kijowsko-Mohylańska”. Swój pierwszy wiersz napisała w wieku siedmiu lat i pisać nie przestała. W 2005 roku otrzymała Stypendium Prezydenta Ukrainy dla uzdolnionej młodzieży. W ramach tego grantu ukazał się zbiór poezji Kateryny “Пульсація миті”. Regularnie uczestniczy w konferencjach dla nauczycieli i psychologów, prowadzi wykłady na temat rozwijania inteligencji emocjonalnej dzieci w wieku szkolnym za pomocą beletrystyki.

Kateryna Yegorushkina ma w swoim dorobku siedemnaście książek, w tym jedną dla dorosłych i szesnaście dla dzieci, w których porusza ważne tematy naszego czasu. W “Історії хоробриків із Горішкових Плавнів” w formie opowieści o magicznym leśnym miasteczku, o lękach i odwadze, udziela porad psychologicznych rodzicom. „Скриня” to książka o Hołodomorze dla dzieci – na jej podstawie Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej opracował lekcje dla dzieci w szkołach.
Publikacja znalazła się na liście „Najlepszej Książki 2020 roku”. “Арчі” to z kolei pierwsza ukraińska książka o sortowaniu odpadów. We współpracy z kanadyjskim projektantem Alexem Mintzem książka została opracowana i wydana w wersji dla osób z dysleksją. Kateryna jest również współautorką książki o wybitnych Ukrainkach “Це теж зробила вона”.

W swoich książkach dla dzieci Kateryna nie boi się poruszać trudnych tematów: wojna, ludobójstwo, zanieczyszczenie środowiska, przymusowe przesiedlenia, zachowanie tożsamości narodowej. Robi to z głęboką znajomością psychologii dziecięcej, zapewnia młodym czytelnikom wsparcie emocjonalne. Również aktualne traumatyczne doświadczenia znalazły odzwierciedlenie w twórczości Kateryny: “Мої вимушені канікули” to książka o wojnie rosyjsko-ukraińskiej, napisana
w formie pamiętnika dziewczynki Wiery. Obecnie trwają przygotowywania do jej publikacji w Ukrainie i Litwie.

Podczas pobytu w rezydencji twórczej w Uroczysku Hruszki – domu w Puszczy Białowieskiej Kateryna:

  1. Napisała kilka tekstów do „Słownika wojny”, publikacji, którą współtworzy i która zawierać będzie zapis opowieści świadków rosyjskiej okupacji. Książka ukaże się miedzy innymi w Ukrainie i Polsce
  2. Napisała kilka wierszy o Gruszkach i Krasnogrudzie, pracowała nad wyborem swoich wierszy do wspólnej publikacji poetów i poetek ukraińskich i polskich „Ile wody do końca wojny?” (“Скільки води до кінця війни?” ).
  3. Nagrała czytanie swojej poezji w Gruszkach.
  4. Przygotowała wybór własnych relacji o wojnie do publikacji w czasopiśmie poświęconym ukraińskiej i polskiej literaturze Posestry. Українська і польська література, a także dla projektu Writings from the war / Я пишу з війни oraz dla archiwum Ukraińsko-Kanadyjskiego Centrum Folkloru przy Uniwersytecie Alberty (Kanada).
  5. We współpracy z Gmina Narewka przeprowadziła bajkoterapię dla dzieci uchodźców ukraińskich w Siemianówce. Dzieci tworzyły swoich bohaterów, nękanych różnymi lękami i przydzielały im supermoce, które miały pomóc im przezwyciężyć te lęki. Tak więc był chłopiec, który bał się, że spadnie na niego drzewo, supermoc: przyjaźń z żubrem, który zatrzyma spadające drzewo; muchomor, który bał się, że zostanie zjedzony, supermoc: trucizna; burak, marchewka i kapusta, które bały się, że zostaną wyrwane z ziemi, supermoc: silne korzenie; Ryba-skarpetka, która bała się zostać czyjąś skarpetką, supermoc: zdolność nurkowania; ołówek, który bał się popełniać błędy, supermoc: gumka.

 

 

Wystąpienie Kateryny „Bajki i wartości przyszłości” na TEDxKyiv 2018:

 

 


Maryna Oliinyk (Марина Олійник)

Maryna Oliinyk ukończyła Lwowski Uniwersytet Narodowy im. Iwana Franki z tytułem magister dziennikarstwa i filozofii. Podczas studiów badała kulturowe i psychologiczne podstawy totalitaryzmu w oparciu o twórczość George’a Orwella.

Po studiach pracowała jako szefowa międzynarodowych wydziałów polityki i nauki w gazecie „Za wolną Ukrainę”, później została redaktorką naczelną ukraińsko-amerykańskiej gazety „Time and Events” (Chicago). Od 2012 roku zasiada w jury konkursu literackiego Міжнародний літературний конкурс “Коронація слова”, pisze recenzje najlepszych powieści konkursu, a także wybranych powieści publikowanych na łamach czasopisma «Час і Події».

W marcu 2021 r. wraz z ukraińską artystką Zoia Skoropadenko i galerią The Meloy Art rozpoczęła (w ramach wolontariatu) projekt kulturalno-edukacyjny: pisze dla ukraińskich mediów teksty o twórczości ukraińskich artystów i artystek, których wystawy są organizowane przez tę galerię. Pisała między innymi o Ołeksandrze Sysie, Olesi Dzhurayevaj, Mychajło Sydorenko, jak i o dawniejszych mistrzach – na przykład o Janie Peszke, Youli Chapovalu, Dawidzie Burluku i Alexisie Gritchenko. 10 artykułów powstało podczas pobytu rezydencyjnego w Hruszkach.

Od roku 2021 Марина Олійник prowadzi stronę na Facebooku За Вільну Україну 3.0. W Uroczysku Hruszki – domu w Puszczy Białowieskiej powstał pierwszy materiał po angielsku na tym profilu – o wystawie Zoi Skoropadenko „Arka Zoi” w Paryżu.

Poza tym to właśnie w Gruszkach Maryna rozpoczęła powieść o swojej, od pokoleń związanej z literaturą, rodzinie: babcia, Maria Halicz, była pisarką, a pradziadek Ołeksandr Halicz, filologiem i literaturoznawcą. Do rodziny należał również Hryhoriy Nudha, historyk literatury ukraińskiej, znawca ukraińskiego folkloru.

W dziejach rodziny Maryny Oliinyk historia Ukrainy przeplata się z historią Polski i Wielkiego Księstwa Litewskiego: jeden z jej przodków pochodził z dynastii Giedyminowiczów, a inny był Polakiem (imię nieznane, nazwisko – Czołowski). Maryna już od 10 lat bada historię swoich przodków, lecz w obliczu wojny poczuła się strażniczką pamięci, narasta w niej przekonanie, że jak najszybciej musi spisać tę opowieść.

Марина Олійник: Serdecznie dziękuję Fundacji Pogranicze – Pogranicze i Stowarzyszeniu na Rzecz Dialogu Tropinka za możliwość pozbierania się i za ten czas potrzebny na pogodzenie się z faktem, że ze wszystkich przedstawicieli mojej rodziny okazałam się najgorzej przygotowana do wojny z Rosją. Mam jednak klawiaturę – broń, którą władam trochę lepiej niż pistoletem…

Mam nadzieję, że swoista ofensywa kulturalna, informacje o naszej kulturze i jej osiągnięciach puszczane w świat, nie pozwolą światu zapomnieć, że w Ukrainie niesamowite bogactwa ludzkiego ducha są w śmiertelnym niebezpieczeństwie, że potrzebujemy pomocy. Że zarówno nasi urzędnicy, jak i nasi obywatele i media zrozumieją, dlaczego potrzebujemy kultury, sztuki, literatury, i dlaczego Rosjanie natychmiast wieszają banery z Puszkinem na terenach okupowanych, stawiają Lenina i zastępują naszych nauczycieli rosyjskimi nauczycielami. Zrozumieją, po co w czasie wojny wystawy i prezentacje ukraińskich artystów za granicą, i dlaczego powinniśmy tłumaczyć artystom ukraińskim jak zarabiają ich zachodni koledzy.

Za zdjęcie dziękujemy Olenie Sarzhenko!

 


Swietłana Gres

Світлана Гресь (pseudonim literacki Swietłana Sztatska Світлана Штатська) urodziła się w roku 1975 roku we wsi Dwireć, w obwodzie żytomierskim. Studiowała w Instytucie Agroekologii oraz w Narodowej Akademii Administracji Publicznej przy Prezydencie Ukrainy. Od 2013 jest członkinią Związku Pisarzy Ukrainy, a od 2017 r. kieruje żytomierskim oddziałem tego związku. Jest także dyrektorką Żytomierskiego Regionalnego Muzeum Literackiego. W swoim dorobku ma 10 książek poetyckich, z czego 8 dla dzieci. W 2013 roku otrzymała tytuł „Dumy Miasta Żytomierza”, a tomik wierszy dla dzieci «Ква-сонет» został najlepszą książką roku w kategorii „Świat dzieciństwa“. Swietłana Gres musiała niestety przerwać pobyt w Gruszkach, żeby wziąć udział w ewakuacji muzeum, którym kierowała.

Zdążyła jednak powędrować śladami Miłosza w Krasnogrudzie i przetłumaczyć kilka jego wierszy. Tuż po powrocie do Ukrainy otrzymała Międzynarodową nagrodę „Dyplomacja kulturalna”, przyznawaną za umacnianie międzynarodowej pozycji Ukrainy, rozwój kultury, sztuki, za działalność informacyjną, dyplomatyczną, charytatywną, humanitarną i publiczną.

 

Czesław Miłosz / Чеслав Мілош
Przekład Swietłana Sztatska / Переклад Світлана Штатська
Piosenka o końcu świata

W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.
W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.
A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.
Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.

Пісенька про кінець світу

В день кінця світу
Йдуть дівчата полем
І сяють блиском їхні парасолі,
Заснув пияка просто на газоні,
Кричать на вулицях «Купуйте патисони!»
І човен з жовтим парусом шука пристанку,
Дзвенить струна в повітрі і до ранку
Ніч відімкнута, зоряна сія.
Ті хто чекав на грім і блискавиці –
Стривожені.
Не чути навіть сурм архангельських –
Здивовані усі хто так чекав на них.
Не вірять , що настав той день.
Допоки сонце й місяць в небі,
А джміль нектар збира для себе,
Допоки квітнуть ще троянди
Ніхто не бачить в правді правди.
Тільки дідусь старий, пророком міг би бути,
Та мав багато справ й не міг ним стати,
Говорить і підвʼязує томати:
Іншого кінці світу вже не буде,
Іншого кінця світу вже не буде.

Łąka

Była to łąka nadrzeczna, bujna, sprzed sianokosów
W nieskazitelnym dniu, czerwcowego słońca.
Całe życie szukałem jej, znalazłem i rozpoznałem.
Rosły tu trawy i kwiaty kiedyś znajome dziecku.
Przez na wpół przymknięte powieki wchłaniałem świetlistość.
I zapach mnie ogarnął, ustało wszelkie wiedzenie.
Nagle poczułem, że znikam i płaczę ze szczęścia.
Berkeley 1992

Лука

Була то прилука, буйна від сінокосів,
Бездоганний був день червневого сонця.
Шукав ціле життя її і признав відразу:
Росли тут квіти і трави знайомі дитині.
Через повіки прикриті, вбираю світіння.
Запах вкутав мене, змеркло все, що відомо.
Раптом вчув, що зникаю й заплакав від щастя.

Wieczorem wiatr…

Wieczorem wiatr. Z ciemności wypłoszeni,
głowy toczyli naprzeciw połyskom
ognia w kominie. Pies słuchając cieni
myślał, kamienny, z łapami przy pysku.
Wyżej szła chmura, a nad nią spienione
stada gwiazd gnały i parły motory
trójśmigłych statków. Złoty krzyż wieziono,
jedwabny sztandar i hełmy z żelaza.
Wiatr był na ziemi. Dzwoniły jabłonie
owocem żółtym, i jarzębiny chrzęst.
Pchaliśmy pługi, dźwigaliśmy bronie
i twardo śpimy, z łbem zgiętym na pięść.

Вечірній вітер…

Вечірній вітер. З темряви лякливі
Ближчали голови над вогнищем каміну,
Пес ліг на лапи й слухав: «Які дивні,
Ці темні тіні-привиди на стінах».
Вище йшла хмара, а над нею зорі
Стовпилися у стадо, їх зганяли гучні мотори
Суден трисмугастих. Хрест золотий везли,
Залізні шоломи і прапори шовкові.
Земний був вітер. Яблуні дзвонили
Плодами жовтими і горобини шерхіт.
Ми плуга пхали, зброю взявши сміло
І спали твердо на кулак обпершись.
Красногруда,1934
Три зими

 

 
 


Oksana Dawidowa

Оксана Давидова, pisarka dla dzieci, redaktorka i scenarzystka z Kijowa ukończyła Narodowy Pedagogiczny Uniwersytet Dragomanowa i otrzymała dyplom tyflopedagożki (nauczycielki pracującej z uczniami niewidomymi lub niedowidzącymi). Zaczęła pisać, gdy miała 12 lat. A kiedy skończyła lat 18, jej teksty zaczęły ukazywać się w czasopismach dla dzieci. Na początku 2000 roku napisała kilka sztuk dla dzieci, które zostały wystawione na scenie Kijowskiego Teatru Muzyczno-Dramatycznego im. Hryhorija Kwitka-Osnowjanenko. Pisała także scenariusze programów telewizyjnych dla dzieci. Pracowała jako redaktorka «Великої дитячої газети», a po zmianie koncepcji publikacji – jako redaktorka naczelna pisma «Вигадуй, думай, грай». Redagowała też inne czasopisma dla dzieci, pisała opowiadania, artykuły informacyjne, wymyślała gry i zadania logiczne. Ma w swoim dorobku sześć własnych książek.

Po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej (w 2014 r.) jej zespół wydawniczy postanowił wydać książkę, w której wyjaśniono by młodym czytelnikom, co dzieje się na froncie i dlaczego wybuchła wojna. A w 2015 roku redagowała zbiór «Героям слава! Розповіді для дітей про героїв фронту і тилу» – pierwszą taką publikację dla dzieci. Pierwsze wydanie 15 000 egzemplarzy wyprzedało się w dwa tygodnie. Jej opowiadanie z tego zbioru stało się lekturą szkolną.

Podczas rezydencji w Uroczysku Hruszki Oksana Dawidowa pracowała nad powieścią dla dzieci o życiu w mieście okupowanym przez wojska rosyjskie: stara się doradzić młodym czytelnikom, jak unikać niebezpieczeństw, opowiada o historii Ukrainy, ale w książce nie zabraknie też nadziei i humoru. W Gruszkach Oksana przygotowała również kilka tekstów do „Słownika wojny” – publikacji składającej się z relacji świadków wojny rosyjsko-ukraińskiej. Książka ukaże się m.in. w Ukrainie i w Polsce. Pisarka przeprowadziła również zajęcia dla dzieci ukraińskich uchodźców w Siemianówce.

Wielkie podziękowania dla Tropinki – Stowarzyszenia na Rzecz Dialogu i Borderland – Pogranicze, Sejny za zaproszenie na rezydencję literacką w Puszczy Białowieskiej, w Uroczysku Hruszki. To tutaj, w miejscu, gdzie nie słychać syren przeciwlotniczych, gdzie nie trzeba się chować przed grozą wojny, gdzie można oddychać swobodnie, planuję dokończyć książkę o dzieciach pod rosyjską okupacją. Mam nadzieję, że zrozumiale opowie ona małym czytelnikom o naszej walce o Niepodległość i da im nadzieję.

 


Walentyna Bero

Valentina Bero urodziła się w Doniecku w rodzinie artystów plastyków – Olgi i Georgija Bero, absolwentów Charkowskiego Instytutu Sztuki, specjalistów w ceramice i rzeźbie, wykładowców Donieckiego Koledżu Artystycznego z imponującym gronem wychowanków.

Valentina Bero ukończyła Doniecki Koledż Artystyczny oraz Lwowską Narodową Akademię Sztuk Pięknych. Jest członkinią Narodowego Związku Artystów Ukrainy. Zajmuje się ceramiką, rzeźbą, tekstyliami, rysunkiem, malarstwem i grafiką. Od 2005 roku brała udział w ponad 145-ciu międzynarodowych i ukraińskich wystawach, plenerach, sympozjach, festiwalach i art rezydencjach. Od wybuchu wojny w 2014 r. już nie miała możliwości korzystania z pracowni w Doniecku, dlatego jej stałą działalnością wspierającą rozwój i realizacje projektów artystycznych stał się udział w konkursach na rezydencje artystyczne, granty i stypendia w kraju i za granicą. Dzięki temu reprezentuje Ukrainę szeroko poza jej granicami. Prace artystki powstały i znajdują się w Ukrainie, Bułgarii, Białorusi, Polsce, Czarnogórze, Słowacji, Szwajcarii, Cyprze, Chinach, Korei Południowej i Japonii.

Latem 2021 r. była na rezydencji artystycznej w Mariupolu – obrazy, które wtedy powstały, nabrały szczególnego znaczenia, stały się świadectwem i ostatnim wspomnieniem pięknego świata, od kilku miesięcy niszczonego przez agresora – Rosję. Kilka z tych obrazów możecie obejrzeć w galerii zdjęć.

Koniec 2021 i początek 2022 roku przyniosły wiele problemów życiowych, które – wraz z drugą w moim życiu przymusową przeprowadzką – spowodowały przerwę w działalności artystycznej. Wyjechałam do Polski i przez 2 miesiące prowadziłam bezpłatne twórcze zajęcia dla dzieci z Ukrainy w Otwartej pracowni plastycznej. Jednak dopiero teraz, w Puszczy Białowieskiej, zaczynam dochodzić do siebie. Rezydencja artystyczna w Uroczysku Hruszki stała się miejscem nabierania sił pośród natury, prób znalezienia w plątaninie myśli odpowiedzi na pytania „gdzie, jak i co dalej robić”. Rezydencję rozpoczęłam od badania specyfiki okolicy, stopniowo przesiąkałam duchem tego miejsca, czułam inspirującą siłę krajobrazu. Bardzo ciekawe i bliskie jest mi to, że praca tutaj odbywa się w kręgu pisarzy, dziennikarzy, fotografów i artystów – to dla mnie nowe, warte powtórzenia, doświadczenie. Czuję, że tu, mimo całej niepewności, budują się nowe mosty. Pracuję nad pomysłami i opracowuję szkice do następnych prac, uważam to za najważniejszy etap. Szukam siebie w tej nowej rzeczywistości, koncentruję się na malarstwie.

Obrazy Walentyny Bero można kupić – można u niej również obraz zamówić – kontakt na messengerze albo mailowy: valentinabero@gmail.com.

Więcej prac obejrzycie na profilu artystki oraz na stronach:

 


Maria Mykycej

Марія Микицей urodziła się i mieszka w Iwano-Frankiwsku, jest przedstawicielką tzw. „fenomenu Stanisławskiego” – grupy pisarzy i artystów z tego miasta zaliczanych do ukraińskiego dyskursu postmodernistycznego. W swoim dorobku ma kilka tomików poezji, np. “Саламандра», «В затінку шафранів», «Інфра». Wraz z charkowską pisarką Julią Batkiliną wydała poetycką książkę «Плетиво». Pisze także prozę dla dorosłych („Dolce Vita”, czy wspólnie z Julią Batkiliną proza fantastyczna „Pragnienia innych ludzi”) i dla dzieci, „Dom, który potrafi mówić”. Jej bajka „Proroczy sen rycerza” znalazła się na liście zwycięzców konkursu „Opowieści o rycerzach i księżniczkach” i zostanie wydrukowana w książeczce dla dzieci o tym samym tytule.

Maria Mykcej jest laureatką nagrody miejskiej im Iwana Franko w dziedzinie literatury oraz laureatką Międzynarodowego Konkursu krótkiej prozy (Niemcy-Ukraina-Rumunia) “Mikrolithen: Jenseits von Celan/Мікроліти: потойбіч Целана (nagroda niemieckiego czasopisma literackiego Spiegelungen). Uczestniczyła w wielu międzynarodowych festiwalach, np. w Międzynarodowym Festiwalu Sztuki „Przestrzeń Karpacka” oraz w XVI Międzynarodowym Festiwalu Literackim „Poeci bez granic” im. Andrzeja Bartyńskiego w Polanicy Zdroju.

Jej utwory zostały przetłumaczone na rumuński, esperanto, angielski i niemiecki – oraz na polski przez Bohdana Zadurę (kwartalnik „Fraza”, 1-2, 2019, antologia „100 wierszy wolnych z Ukrainy”, Biuro Literackie).

W tej cudnej rezydencji w Uroczysku Hruszki pracuję nad kilkoma projektami. Piszę powieść fantasy o roboczym tytule „Przepowiednia”: w świecie powieści zaczynają się dziać dziwne rzeczy, które mogą doprowadzić do katastrofy gorszej od tej, która wydarzyła się tam 500 lat temu. Kiedy w zamierzchłej przeszłości siły dobra zwyciężyły, wyciągnięto wnioski z tragicznych wydarzeń i stworzono struktury utrzymujące równowagę. Jednak zło, nie zniszczone całkowicie, powraca, ponownie występuje przeciwko dobru. Tym razem jego sprzymierzeńcem jest zło absolutne. Czy istnieje siła zdolna je pokonać? Pojawia się wiele dziwnych postaci, dużo ukraińskiej magii i mitologii, nie zabraknie podstępów i intryg, ale także światła i nadziei…

Kolejny projekt to kontynuacja pracy nad drugą częścią mojej powieści „Трофей на довгу пам’ят”, poświęconej żołnierzom II wojny światowej. Kiedy wolność opłaca się tym, co najcenniejsze – życiem, a wojna nie kończy się ostatecznym zwycięstwem, będzie trwać i towarzyszyć kolejnym pokoleniom tak długo, aż w końcu zniknie zaciekły wróg. To książka o tym, że wojna to nie tylko śmierć, bo gdy udaje się ją przeżyć, okazuje się, że była początkiem nowych perspektyw i szans. Praca nad powieścią daje mi możliwość przemyślenia przeszłości i spojrzenia w przyszłość.

Wiersze Marii Mykcej w przekładzie Bohdana Zadury:

Nora 1

śnieg i flamenco
i moja
fatalna tęsknota za tobą
to wszystko co mam
lis w norze
pod lasem ciemnym i zimnym
ma jeszcze mniej
nocą
jego ślady
moja bezsenność
doprowadzą do twojego domu
po co
na co
i dlaczego
nie powie nikt
bo nikt nie wie
chociaż
strzała bez łuku
popiół bez ogniska
gasnąca gwiazda
spytaj ich

***

Walkiria

pić kawę i płakać
smutek
jak chłodne wino
ze starych dziurawych bukłaków
zalewa ten świat
moje wojsko leży
na bezmiernym polu
i
niebo pochmurne
możliwym i upragnionym rajem
wisi nad nim
miej cierpliwość i głos
czekaj
dopiero wtedy gdy
słona przejrzystość łzy
przeleje się
w graniczną przejrzystość serc
tych którzy śpią
nie zamknąwszy powiek
ich źrenice
w natchnieniu wchłaniają
coraz cichsze
rżenie ulubionych koni
i szczęk mieczy
ich krew
rozrywając żyły
purpurowym fioletem
po brzegi
niepowstrzymanie napełni
nowe oceany
dalekiego komicznego rutenu
dopiero wtedy
wołaj swoje
olśniewające i lecące miodowo
walkirie

 


Marjana Chemij

Mariana Khemii mieszka w Kijowie, jest współzałożycielką i redaktorką naczelną Тиктор медіа (Facebook: Тиктор медіа), czasopisma online, które ma „popularyzować kulturę, w szczególności w jej relacjach z miastami/miejscami: opowiadamy, jak przestrzeń/miasto wpływa na artystów i odwrotnie – jak kreatywność i ludzie wpływają na postrzeganie miast, chcemy promować turystykę krajową”. Pismo chciałoby stać się pomostem, łączącym miasta i kulturę, promującym uczestnictwo w wydarzeniach kulturalnych. W tym celu tworzona jest interaktywna mapa Ukrainy, na której śledzić można życie kulturalne kraju: festiwale sztuki, wystawy, wydawnictwa, księgarnie itp. Współpracuje ze znanymi współczesnymi pisarzami – Serhijem Żadanem, Oksaną Zabużko, Nadijką Gerbish, Jurijem Andruchowyczem, Andrijem Lubką, Saszko Dermańskim, Darą Korniy, Kateryną Michalicyną i innymi.

Patronowi czasopisma, lwowskiemu wydawcy, redaktorowi Iwanowi Tyktorowi, udało się nie tylko stworzyć koncern wydawniczy „Українська преса”, ale także uczynić ten biznes dochodowym. Mimo warunków trudnych dla prasy ukraińskiej stał się jednym z najbardziej znanych i odnoszących największe sukcesy przedsiębiorców Galicji w XX wieku. Po wkroczeniu Sowietów w 1939 r. zmuszony był emigrować – najpierw do Polski, a później do Kanady. Jego rodzina została zesłana na Syberię, a nazwisko Tyktor zniknęło ze strefy publicznej – podobnie jak setki innych, wymazanych przez sowiecką cenzurę z kulturowej pamięci narodu ukraińskiego.

Marjana Chemij ma ponad 11-letnie doświadczenie w sektorze kultury i ponad 10-letnie na rynku książki. Pracowała m.in. jako główna kuratorka Muzeum Książki i Typografii Ukrainy, redaktorka portalu Читомо, PR menedżerka wydawnictw Видавництво “Комора” i Портал. Видавничо-освітній проект, przez ponad rok pełniła funkcję redaktorki naczelnej bloga Yakaboo.

Od 24 lutego 2022 wiele instytucji kulturalnych i przestrzeni artystycznych w bezpieczniejszych rejonach Ukrainy zreorganizowało się i udziela pomocy socjalnej oraz humanitarnej ofiarom i osobom wewnętrznie przesiedlonym. Podczas rezydencji w Uroczysku Hruszki Marjana Chemij pracowała m.in. nad materiałami o tego typu inicjatywach w różnych miastach i wsiach Ukrainy, a przede wszystkim o Centrum Sztuki Współczesnej (Dnipro), Teatrze Kurbasa (Lwów), «Asortymentnej Kimnacie» (Iwano-Frankiwsk), Muzeum Paraski Płytki-Horycwit (Kryworównia) i in.

Artyści i menedżerowie kultury zawsze aktywnie uczestniczyli w procesach społecznych. Od wybuchu wojny wielu z nich zgromadziło się wokół ośrodków kultury, by pomagać ofiarom rosyjskiej agresji. W jaki sposób pomogło im wcześniejsze doświadczenia organizacyjne i co teraz dzieje się ze sztuką na Ukrainie — to są tematy moich artykułów, które zostaną opublikowane na Tyktor Media.

 


Flo Itkina

Флора Іткіна, fotografka wędrowna. Urodziła się w Doniecku, mieszkała w Kijowie, ale na miejsce do życia wybrała Lwów. Z wykształcenia jest filolożką i pracuje w wydawnictwie. Inspiracją są dla niej zarówno natura, jak i artystyczne kreacje człowieka. Tym, czego doświadczyła podczas spacerów z aparatem w dłoni, dzieli się na swoim profilu na Facebooku. Niektórzy postrzegają to jako sztukę, inni jako ciekawą informację krajoznawczą lub po prostu jako coś przynoszącego odprężenie.

Zaproszenie na rezydencję w Uroczysku Hruszki dało mi możliwość zagłębienia się nie tylko w malowniczą przyrodę Puszczy Białowieskiej i przygranicznych wsi, ale stało się także impulsem do samodzielnych podróży po północno-wschodniej Polsce i odrobinę po Litwie: Białowieża, piękne okolice Sejn, Kowno, Jeziora Mazurskie, Olsztyn i Lublin – albumy ze zdjęciami z tych podróży dodawane będą stopniowo. Powstał również reporterski album o ludziach, których spotkałam na przygranicznej tropince.

„Spośród wielu sposobów na walkę z pustką, jednym z najlepszych jest robienie zdjęć.”
Julio Cortázar

 


Tamila Chernysh

Таміла Черниш, graficzka, projektantka z Ukrainy, urodziła się w Kijowie. Ukończyła Państwowe Liceum Plastyczne im. Szewczenki w Kijowie i Narodową Akademię Sztuk Pięknych i Architektury, ze specjalizacją grafika, plakat. Jest członkinią Narodowego Związku Artystów Ukrainy. Uczestniczyła w wielu międzynarodowych i ogólnoukraińskich konkursach, biennale, wystawach plakatu i grafiki.

Zajmuje się plakatem społecznym i politycznym, grafiką sztalugową i komputerową, malarstwem. Przed wojną rozpoczęła pracę nad cyklem plakatów poświęconych samoidentyfikacji narodu ukraińskiego poprzez język, kulturę i zachowanie dziedzictwa narodowego. Wojna zmusiła ją do opuszczenia rodzinnego miasta i wyjazdu na zachód Ukrainy.

Podczas rezydencji w Uroczysku Hruszki kontynuowałam pracę nad serią plakatów poświęconych Ukrainie. Stworzyłam też cykl pejzaży inspirowanych pięknem Puszczy Białowieskiej. Kiedy mieszkasz w domu, w którym pracują wspaniali ludzie – artyści, dziennikarze, pisarze itp, niebo nad głową nie jest szare od wybuchów, lecz rozświetlane wschodami i zachodami słońca, a nad ziemią rozpościera się różowa mgła, czerpiesz z tego wszystkiego twórczą energię do pracy. Chwilami przestajesz nawet myśleć o wojnie w Ukrainie, zaczynasz czuć nadzieję na spokojną i piękną przyszłość.


Dziękujemy nieocenionej Olenie Sarzhenko za zdjęcia z Gruszek!

 


Микола Крижанівський

Микола Крижанівський jest absolwentem Instytutu Pedagogicznego w Winnicy. Zajmuje się rzeźbą, działalnością społeczną, pisze powieści, prace poświęcone historii lokalnej, publikuje w antologiach zbiorowych i periodykach.

Czas swojej rezydencji w Polsce artysta podzielił między Uroczysko Hruszki – dom w Puszczy Białowieskiej – a Krasnogrudę i tak swój pobyt w Polsce podsumował: Czesław Miłosz powiedział kiedyś: Biada temu, który wyrusza i nie wraca… Te słowa, widniejące na frontonie jego dworu w Krasnogrudzie, stały się dla mnie inspiracją. Uderzyło mnie zdjęcie poety, które pokazali mi polscy znajomi: poeta wraca do domu, wspierając się na kiju. Słowa i zdjęcie: takie właśnie są źródła rzeźby, która została bardzo pozytywnie przyjęta w Polsce. Podczas jej odsłonięcia zauważono, że Miłosz wciąż do nas wraca, a ja widzę to znacznie szerzej: jako symbol powrotu naszych żołnierzy do domu… Wrócą jak te ptaki, które zawsze wracają. I właśnie im dedykuję tę rzeźbę – odważnym, silnym, nieustraszonym i niezwyciężonym!

Przyjaciele, wręczam Wam również medale na cześć Miłosza, wycinanki, grafiki – wszystko wykonane podczas rezydencji w Gruszkach i Krasnogrudzie. Po ponad miesięcznej rezydencji mogę powiedzieć jedno: Polska i Polacy to nasi bliscy przyjaciele i prawdziwi bracia. Mamy wspólnego wroga i będziemy świętować wspólne zwycięstwo! Tak jak i Wy nas powitaliście, tak i my czekamy na Was z chlebem i solą.


Dziękujemy nieocenionej Olenie Sarzhenko za zdjęcia z Gruszek!

 


 

Powrót do:
Ukraińskie Rezydencje Twórcze w Puszczy Białowieskiej 2022

Pozostałe rezydencje:

Dworek Rousseau – Świnoroje
Dom na Rykowisku – Pasieki